Sony obwinia Disney o zerwanie negocjacji, a nowe wiadomości donoszą, że Disney starał się zejść do niższej stawki – z 50% do 30%.
Przypomnijmy, czego dotyczy cała sytuacja:
Prawa filmowe do Spider-Mana należą do Sony. Marvel Studios (należące do Disneya) zaproponowało Sony ofertę, w której zrobią dla Sony 2 filmy “za darmo” (w rzeczywistości otrzymywali 5% wpływów z pierwszego dnia seansów, co jest jednak żadnym zyskiem) – Sony opłaciło budżet Homecoming i Daleko od domu, Marvel stworzył filmy, a Sony zgarnęło pieniądze. W zamian Marvel Studios mogło użyć Spider-Mana w 3 własnych filmach – Wojnie bohaterów, Wojnie bez granic i Końcu gry.
Umowa skończyła się po tegorocznym sequelu Spider-Mana. Disney, niezadowolony z własnych korzyści (występy Spider-Mana w ich filmach prawdopodobnie nie wpłynęły znacząco na wynik filmów), zaproponował nową umowę, gdzie chciał podzielić się zyskami (i budżetem) po połowie z Sony w kolejnych filmach o Spider-Manie. Sony nie przyjęło umowy – chcieli, aby Marvel nadal otrzymywał tylko 5% z pierwszego dnia.
Sony chce kontynuować serię bez zaangażowania Kevina Feige’ego, szefa Marvel Studios i głównego producenta wszystkich filmów MCU. Chcą stworzyć Spider-Mana 3 i 4 z Tomem Hollandem i Jonem Wattsem, ale poza MCU.
Tu zaczynają się nowe wieści: przedstawiciel Sony ogłosił, że są “rozczarowani” obrotem spraw, ale potwierdzają brak udziału Marvela w kolejnych filmach. Za zerwanie umowy obwiniają Disney. Tłumaczą się tym, że rozumieją, że najwyraźniej Feige ma zbyt dużo obowiązków, żeby Disney pozwolił mu się zająć Spider-Manem. Oczywiście problemem są pieniądze na linii Sony-Disney, bo to Feige chce kontynuować markę Spider-Mana w MCU, chociażby nadając mu wielką rolę w uniwersum w ostatnim filmie.
Najnowsze doniesienia podają jednak, że Disney proponował nawet 70% zarobków dla Sony, zostawiając sobie 30%. Sony odrzuciło ofertę i nie zgodziło się na dalsze negocjacje.